Miały ciężki, charakterystyczny warkot. Około południa zjawili się piechotą dwaj niemieccy oficerowie. Surma przyjął ich w holu, nadbiegł Reidern. Zażądali furmanki z mocnymi końmi. Kazali załadować żywność: mąkę, wędliny, tłuszcz, chleb, dodać worek owsa. Furman nie był im potrzebny.<br>Surma próbował oponować, powoływał się na nieobecność właściciela. Reidern spłoszył się, zagadał ich byle czym i wycofał się. Nie było rady, należało ustąpić. Jak na złość, ukrył się gdzieś urodziwy Andrzej i Surma musiał sam targować się z Niemcami. Dał im rozeschłą, prawie nie używaną bryczkę. Pokręcili nosami na zaprzęg i sami wybrali konie, lejcowe Gwieździka. Chłop prawie że płakał, marudził przy