Typ tekstu: Książka
Autor: Gomulicki Leon
Tytuł: Odwiedziny Galileusza
Rok: 1986
wyłożonego kołnierza, z rzuconą na nim aksamitną brodą, która jedyna w powściągliwych rysach twarzy nie potrafiła ukryć gniewu, rozterki czy, jak teraz, uśmiechu radości. Już spostrzegł mnie na dole. Z szerokiego rękawa doktorskiej togi wysuwa się na przywitanie mała sucha dłoń. Wymieniamy nasze dawne, ciche: Witaj, chłopcze! Witaj, Galileuszu! Z zagadkowym uśmiechem poprowadził wprost na płaski dach kredensu.
Łatwo było domyślić się, że szykuje jakąś niespodziankę. Kierował się ku wyrzutni przekształconej z drucianej podstawki (podnóżka) do nie istniejącego już żelazka z rozgrzewaną duszą (gdyby można było takim prostym sposobem rozgrzewać dusze wygasłych ludzi!). Było to miejsce startu kosmicznego statku Galileusza. W
wyłożonego kołnierza, z rzuconą na nim aksamitną brodą, która jedyna w powściągliwych rysach twarzy nie potrafiła ukryć gniewu, rozterki czy, jak teraz, uśmiechu radości. Już spostrzegł mnie na dole. Z szerokiego rękawa &lt;page nr=7&gt; doktorskiej togi wysuwa się na przywitanie mała sucha dłoń. Wymieniamy nasze dawne, ciche: Witaj, chłopcze! Witaj, Galileuszu! Z zagadkowym uśmiechem poprowadził wprost na płaski dach kredensu.<br>Łatwo było domyślić się, że szykuje jakąś niespodziankę. Kierował się ku wyrzutni przekształconej z drucianej podstawki (podnóżka) do nie istniejącego już żelazka z rozgrzewaną duszą (gdyby można było takim prostym sposobem rozgrzewać dusze wygasłych ludzi!). Było to miejsce startu kosmicznego statku Galileusza. W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego