Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
to był klakson, dwa razy "pyk" - otwieranie dachu, trzy razy "pyk" - napęd na tylną oś. Wszystko to Wszechwłoga z powagą demonstrował potulnie słuchającemu Irkowi.
- Znakomicie obliczone, nie może być ani jednej nutki więcej, ani jednego fałszywego tonu. Włosi są bezkonkurencyjni! Uwielbiam Włochów, to brzoskwiniowy puszek na torcie ludzkości, a my... zakalec, co trzeszczy w zębach. Na początku miałem pewne kłopoty, każdy sygnał musiałem wielokrotnie ćwiczyć.
Wóz bezszelestnie ruszył do góry, ku bramie wyjazdowej, klucząc w półmroku między zaparkowanymi pojazdami, pokonując kolejne kondygnacje, o których informowały wielkie rzymskie cyfry.
- Zna pan moje przywiązanie do tradycji, panie Ireneuszu. Nie wyobraża pan sobie, że
to był klakson, dwa razy "pyk" - otwieranie dachu, trzy razy "pyk" - napęd na tylną oś. Wszystko to Wszechwłoga z powagą demonstrował potulnie słuchającemu Irkowi.<br>- Znakomicie obliczone, nie może być ani jednej nutki więcej, ani jednego fałszywego tonu. Włosi są bezkonkurencyjni! Uwielbiam Włochów, to brzoskwiniowy puszek na torcie ludzkości, a my... zakalec, co trzeszczy w zębach. Na początku miałem pewne kłopoty, każdy sygnał musiałem wielokrotnie ćwiczyć.<br>Wóz bezszelestnie ruszył do góry, ku bramie wyjazdowej, klucząc w półmroku między zaparkowanymi pojazdami, pokonując kolejne kondygnacje, o których informowały wielkie rzymskie cyfry.<br>- Zna pan moje przywiązanie do tradycji, panie Ireneuszu. Nie wyobraża pan sobie, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego