Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 47
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
że w całej sprawie tylko pośredniczy. Powiedział mi, gdzie dojdzie do przekazania samochodu. W Krakowie pod Mc Donaldem. Kiedy? - zatelefonuje do mnie.
Maria wróciła do domu. Znała już twarz swojego prześladowcy. Nie wiedziała, czy jest sam. Wszystko wskazywało na to, że jednak nie. Nie myliła się.
Policjanci w Krakowie absolutnie zakazali Marii ponownych kontaktów. A przede wszystkim przekazania pieniędzy. Tłumaczyli, że bandyci zabiorą pieniądze i samochód. O akcji policyjnej nie ma mowy. Taką trzeba by przygotowywać długo. - Nie mogłam się wycofać. Policjanci byli nieubłagani. Rozumiem ich - znają swoją robotę.
Maria czekała na telefon. - Zadzwonił o 18-tej. Powiedział, że za półtorej
że w całej sprawie tylko pośredniczy. Powiedział mi, gdzie dojdzie do przekazania samochodu. W Krakowie pod Mc Donaldem. Kiedy? - zatelefonuje do mnie.<br>Maria wróciła do domu. Znała już twarz swojego prześladowcy. Nie wiedziała, czy jest sam. Wszystko wskazywało na to, że jednak nie. Nie myliła się.<br>Policjanci w Krakowie absolutnie zakazali Marii ponownych kontaktów. A przede wszystkim przekazania pieniędzy. Tłumaczyli, że bandyci zabiorą pieniądze i samochód. O akcji policyjnej nie ma mowy. Taką trzeba by przygotowywać długo. - Nie mogłam się wycofać. Policjanci byli nieubłagani. Rozumiem ich - znają swoją robotę.<br>Maria czekała na telefon. - Zadzwonił o 18-tej. Powiedział, że za półtorej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego