łatwo godziła się z każdą kolejną zmianą narzeczonych. Wyjechała wreszcie razem z Adamem, zapanował spokój i pretensje przycichły.<br>Teraz ukazała się za oknem, trochę przestraszona, zaniepokojona, zaskoczona, z włosami w nieładzie, niepewna, czy może wejść do domu, czy też powinna się jednak rzeczywiście czym prędzej oddalić.<br>Alicja, okropnie skruszona i zakłopotana, otworzyła jej drzwi.<br>- Chyba sobie coś stłukłam - powiedziała Agnieszka bezradnie. - Boże, jak mnie przeraziłaś! Naprawdę mam sobie pójść? Nie mam dokąd... Potknęłam się o coś.<br>- Ależ nie, chodźże! Myślałam, że to dzieci... Co ty tak dziwnie wyglądasz?<br>W krótkich słowach, łagodnie i z niejakim smutkiem, Agnieszka poinformowała nas, że podróżowała