nie mam się z kim dzielić radościami, nie ma mnie kto wesprzeć, gdy zaczynam wątpić, nie ma mnie kto kopnąć w tyłek, kiedy się rozklejam. Wciąż jeszcze udaje mi się żyć wspomnieniem o Tobie i tylko dzięki temu nie czuję się nieznośnie samotna. Może powinnam po prostu znaleźć sobie kogoś, zakochać się znowu, oddać się komuś. Tylko że ja jakoś nie wierzę, po prostu nie wierzę, że mi się uda. Czy ktoś taki jak Ty istnieje, a nawet jeśli istnieje, to czy w ogóle zwróci na mnie uwagę? Diabli by to wzięli, żebym chociaż szukała faceta, pewnie <page nr=173> byłoby łatwiej, a tak