Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
i Stasia, i druga Marysia, i Dzidka, i Zosia, i wszędobylska Jadzia, lwowianka, jest też, jakżeby mogło jej tu nie być, Sonia, moja śliczna Ukrainka, moja miłość, mija krasiwaja diłczina,
i tańczę z nią jeden taniec po drugim, i patrzę jej w oczy, i widzę się w nich: trzynastoletni i zakochany, i ona stoi pod moimi powiekami, gdy na chwilę zamykam oczy, ale przede wszystkim jest przede mną, w zasięgu moich ramion, wzburzona jak moja piękna mama,
i widzę nagle nie morze, które błękitną falą opływa dziób statku, ale zielonkawą smugę Seretu nieopodal Czortkowa, i wstrzymane nagle w biegu z nurtem
i Stasia, i druga Marysia, i Dzidka, i Zosia, i wszędobylska Jadzia, lwowianka, jest też, jakżeby mogło jej tu nie być, Sonia, moja śliczna Ukrainka, moja miłość, mija krasiwaja diłczina,<br>i tańczę z nią jeden taniec po drugim, i patrzę jej w oczy, i widzę się w nich: trzynastoletni i zakochany, i ona stoi pod moimi powiekami, gdy na chwilę zamykam oczy, ale przede wszystkim jest przede mną, w zasięgu moich ramion, wzburzona jak moja piękna mama, <br>i widzę nagle nie morze, które błękitną falą opływa dziób statku, ale zielonkawą smugę Seretu nieopodal Czortkowa, i wstrzymane nagle w biegu z nurtem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego