pogodzić. Telefonował, przychodził pod jej drzwi, to błagał o litość, to znów robił awantury. Liczyła, że jeśli okaże konsekwencję, w końcu znudzi mu się ta cała maskarada i da jej spokój. Dlatego cofnęła się niechętnie od drzwi, gdy przekonała się, że znowu ją nachodzi. Potem jednak zrobiło się jej go żal i z ociąganiem wpuściła go do środka, przysięgając sobie w duchu, że to już ostatni, najostatniejszy raz.<br>Gdy tylko Krzysztof znalazł się w mieszkaniu, a drzwi za nim się zamknęły, zmienił się jak kameleon. Odrzucił pokorną postawę, błyskawicznie wyciągnął zza pazuchy nóż i przystawił go Grażynie do gardła. Wychudły, nieświeży