Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
obudziły we mnie przelotne współczucie ale tylko współczucie, nic więcej. Była inną, daleką istotą, bardziej podobną do Fanny Abramowny niż do Nataszy Rostowej. Spodziewała się dziecka. Dopiero teraz zauważyłem jej zniekształconą figurę, poprzeczne bruzdy na szyi, grymas w kącikach ust... "Nie tak wygląda szczęście - pomyślałem - nie tak!" Zrobiło mi się żal nie tylko Poliny, ale i moich własnych złudzeń.

- To dobrze, że jesteś szczęśliwa - powiedziałem głaszcząc jej dłoń. - To dobrze... Powinnaś być szczęśliwa... A kiedy będziesz miała to dziecko?

- W pierwszej połowie lipca. Chciałabym, żeby w tym czasie nie było upałów.

Czas mi się dłużył. Pomyślałem o Kazi, o jej ruchliwych
obudziły we mnie przelotne współczucie ale tylko współczucie, nic więcej. Była inną, daleką istotą, bardziej podobną do Fanny Abramowny niż do Nataszy Rostowej. Spodziewała się dziecka. Dopiero teraz zauważyłem jej zniekształconą figurę, poprzeczne bruzdy na szyi, grymas w kącikach ust... "Nie tak wygląda szczęście - pomyślałem - nie tak!" Zrobiło mi się żal nie tylko Poliny, ale i moich własnych złudzeń.<br><br>- To dobrze, że jesteś szczęśliwa - powiedziałem głaszcząc jej dłoń. - To dobrze... Powinnaś być szczęśliwa... A kiedy będziesz miała to dziecko?<br><br>- W pierwszej połowie lipca. Chciałabym, żeby w tym czasie nie było upałów.<br><br>Czas mi się dłużył. Pomyślałem o Kazi, o jej ruchliwych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego