Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
opuszczali samotnej baszty, wiernie trwali na posterunku w burzach i zawiejach, by ratować od zguby bałtyckich sterników. Nawet po śmierci grzebano ich nie na żarnowieckim czy swarzewskim cmentarzu, ale tutaj, pod latarnią, na kępie gliniastej. W krzewach złotego żarnowca czerniały pochylone krzyże na ich mogiłkach, a mewy zawodziły nad nimi żałobne swoje pieśni.
Za czasów króla Zygmunta strażnikiem latarni był ostatni z rodu jasnowłosej Krystyny - młody Wit. Kochał się on w modrookiej Agnieszce, córce sołtysa z pobliskich Tupadeł. Nieraz patrzał ze szczytu swojej wieży ku tej wiosce, z której strzech biły w niebo siwe dymy, wypatrywał, czy wąską dróżką pośród zbóż
opuszczali samotnej baszty, wiernie trwali na posterunku w burzach i zawiejach, by ratować od zguby bałtyckich sterników. Nawet po śmierci grzebano ich nie na żarnowieckim czy swarzewskim cmentarzu, ale tutaj, pod latarnią, na kępie gliniastej. W krzewach złotego żarnowca czerniały pochylone krzyże na ich mogiłkach, a mewy zawodziły nad nimi żałobne swoje pieśni. <br> Za czasów króla Zygmunta strażnikiem latarni był ostatni z rodu jasnowłosej Krystyny - młody Wit. Kochał się on w modrookiej Agnieszce, córce sołtysa z pobliskich Tupadeł. Nieraz patrzał ze szczytu swojej wieży ku tej wiosce, z której strzech biły w niebo siwe dymy, wypatrywał, czy wąską dróżką pośród zbóż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego