dziejów poprzedzające wielkie widowisko, w którym nagromadzone bogactwa optymistycznych teoryj, hipotez, pomysłów, tak żywych w ubiegłym stuleciu, ukazały się zdumionym oczom ludzkim jako stos próchna i słomy - przysłowiowy skarb skąpca wyniesiony nagle na światło dzienne. <br> I oto w tym czasie daremnego i gorączkowego przymierzania wszystkich starych kostiumów, którymi próbowano pokryć żałosną nagość, wypadło żyć. Robaczał i rozpadał się socjalizm, ginęła idea demokracji, wysychał na mumię katolicyzm, pokostowany i lakierowany od wierzchu, znów modny wśród elity, grzęzła w konwencjonalizmie i fikcjonalizmie filozofia, a marksizm "generalnej linii" bezlitośnie naigrawał się nad "dogniwanijem" zachodniej Europy - wyrodny syn, naznaczony tym samym piętnem choroby i zwyrodnienia