górę potężne mury, zamykały łukami wysokie a smukłe okna, zawisło na wysokości śmiałe sklepienie wsparte na sześciu kolumnach, a ciężkie mury wieżyc dźwigały się i dźwigały codziennie wyżej i budziły nadzieję, że wierzchołkami chyba obłoków dosięgną. <br><br>Bogaci mieszczanie chcieli mieć świątynię, jakiej jeszcze żadne miasto nie wzniosło dotąd, więc nie żałowali pieniędzy i starań, a wystawienie dwóch wież przy kościele, które miały być chlubą miasta, oddali dwom sławnym budowniczym, braciom rodzonym. <br>Wystawili oni już niejeden kościół, niejeden zamek książęcy w dalekim świecie, ale tu dopiero, w Krakowie, mieli pokazać, co umieją w swojej sztuce, tutaj mieli się okryć sławą nieśmiertelną. Toteż