Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
łobuza ! - Zardzewiała blaszanka ciśnięta słabą ręką frunęła niewysoko, chybiła i wylądowała na wozie obwieszonym nagimi zwłokami. Eliasz stanął bezradny w tłumie. Zamknięty murem ślepy zaułek ledwo pozwalał zawrócić wozem.
- Tee, rusz no się, bierz tego umarlaka. Wujek? Nie szkodzi, bierz wujaszka za nogi i wlecz na platformę. Raz-raz. Nie żałuj ręki. Coś mu się od ciebie należy, pętaku. Co jest? Żeby w takim dobrym punkcie z widokiem na ulicę, gdzie da się wyżebrać parę ładnych groszy, sami nieboszczycy leżeli? Klientela zamyka oczy i ucieka na drugą stronę. Ruszaj się, raz-raz. Masz się za królową piękności? Podtyka ludziom ten spuchnięty
łobuza ! - Zardzewiała blaszanka ciśnięta słabą ręką frunęła niewysoko, chybiła i wylądowała na wozie obwieszonym nagimi zwłokami. Eliasz stanął bezradny w tłumie. Zamknięty murem ślepy zaułek ledwo pozwalał zawrócić wozem.<br>- Tee, rusz no się, bierz tego umarlaka. Wujek? Nie szkodzi, bierz wujaszka za nogi i wlecz na platformę. Raz-raz. Nie żałuj ręki. Coś mu się od ciebie należy, pętaku. Co jest? Żeby w takim dobrym punkcie z widokiem na ulicę, gdzie da się wyżebrać parę ładnych groszy, sami nieboszczycy leżeli? Klientela zamyka oczy i ucieka na drugą stronę. Ruszaj się, raz-raz. Masz się za królową piękności? Podtyka ludziom ten spuchnięty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego