olbrzymieje.<br>Kto go ujrzy choć z daleka,<br>Tego śmierć niechybna czeka.<br><br>Królewicze więc od razu<br>Dali rozkaz. W myśl rozkazu,<br>By móc patrzeć w tamtą stronę,<br>Każdy włożył szkła zaćmione,<br>Szkła przedziwnie szlifowane,<br>Czarem snu zaczarowane.<br>W królewiczach zapał płonie:<br>"Kapitanie Palemonie,<br>Nie bądź tchórzem, wyjdź z ukrycia,<br>Walcz, nie żałuj swego życia!"<br><br>Ale okręt pustką zieje.<br>Przez odmęty, przez zawieje<br>Lekko mknie po fali śliskiej,<br>Nie trafiają weń pociski,<br>Maszt nietknięty w górze sterczy,<br>I jedynie śmiech szyderczy,<br>Straszliwego kapitana<br>Dźwięczy w wichrach i bałwanach.<br><br><br><br>V<br><br>Z królewiczów jeden rzecze:<br>"Na nic kule, na nic miecze.<br>Kapitana Palemona<br>Oręż zwykły