odeń wzrokiem. - Co się stało? No co?<br>- Kiedy ty...<br>- Tak?<br>Zaczęła obgryzać paznokieć kciuka. Z bezruchu przeszła w nerwowe roztrzęsienie: szybkie ruchy głowy, spojrzenia rzucane na ślepo niczym spinning, to tu, to tam, raptowne zmiany grymasu twarzy.<br>- Ja cię bardzo przepraszam - szepnęła przez dłoń.<br>- Za co?<br>Hunt zza jej pleców zamachał na Jasa: nie pytaj, nie pytaj.<br>- Jas - mruknęła.<br>- Tak?<br>- Jas.<br>- Jestem.<br>- Jas, ja...<br>- O Jezu, mamo, ale powiedz, co się...<br>Z nagłym szlochem, który wybuchł gdzieś w głębi jej piersi, objęła go, przyciągnęła, przytuliła; broda na ramieniu, opuszczone powieki, spod nich nowe łzy. A pomiędzy kolejnymi przypływami płaczu - potoki słów