Typ tekstu: Książka
Autor: Gomulicki Leon
Tytuł: Odwiedziny Galileusza
Rok: 1986
już jest, że odbywając ryzykowną podróż szukamy nie ukrytego we mgle odległości celu, szukamy raczej - żegnając - umykających oczom, znajomych, oddalających się rysów nas odprowadzających. Jakiś czas lecieliśmy nad miastem. Rozległa siatka, jego ulic tonących w nocnej mżawce wykropkowana była migotliwymi punkcikami latarni. Aż zatoczyła szeroką elipsę i rozświetlony pierścień horyzontu zamienił się w brzeg przechylonego talerza. Potem talerz, obróciwszy się do nas dnem, zaczął szybko zaokrąglać się w fosforyzujący oszklony globus. A kiedy znów przechyliłem się przez dygocącą ściankę szkatułki, z trudem mogłem odszukać niebieskawo świecący krążek Ziemi. Oddalał się malejąc, aby całkiem zagubić się na wyrojonej mapie nieba.
Jak zawsze
już jest, że odbywając ryzykowną podróż szukamy nie ukrytego we mgle odległości celu, szukamy raczej - żegnając - umykających oczom, znajomych, oddalających się rysów nas odprowadzających. Jakiś czas lecieliśmy nad miastem. Rozległa siatka, jego ulic tonących w nocnej mżawce wykropkowana była migotliwymi punkcikami latarni. Aż zatoczyła szeroką elipsę i rozświetlony pierścień horyzontu zamienił się w brzeg przechylonego talerza. Potem talerz, obróciwszy się do nas dnem, zaczął szybko zaokrąglać się w fosforyzujący &lt;page nr=10&gt; oszklony globus. A kiedy znów przechyliłem się przez dygocącą ściankę szkatułki, z trudem mogłem odszukać niebieskawo świecący krążek Ziemi. Oddalał się malejąc, aby całkiem zagubić się na wyrojonej mapie nieba.<br>Jak zawsze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego