Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
tego.
- I nie ruszaliście się nigdzie z tej chałupy? Nie wiem, do kina, teatru, do znajomych...
- Bywali u nas czasem Aśka z Cyrylem, kiedyś nawet przyszedł z nimi jeden ksiądz, zasiedział się do północy, rozumiesz, Preissowie wyszli, a on został.
- Odwiozę księdza.
Uśmiechnął się, grzecznie podziękował, że nie trzeba, bo zamówi sobie przez telefon taksówkę; był wysoki, szpakowaty i w każdym calu arystokratyczny, z siwymi, zamyślonymi oczami. Hrabia B., który wdział sutannę.
- Naprawdę, mogłabym księdza odwieźć... - powtórzyła, a wtedy spojrzał na nią z mądrością nabytą przez dziesięciolecia pracy w konfesjonale, bo przecież konfesjonałem może być także daihatsu charade. Pamiętam moment, gdy podałem
tego.<br>- I nie ruszaliście się nigdzie z tej chałupy? Nie wiem, do kina, teatru, do znajomych...<br>- Bywali u nas czasem Aśka z Cyrylem, kiedyś nawet przyszedł z nimi jeden ksiądz, zasiedział się do północy, rozumiesz, Preissowie wyszli, a on został.<br>- Odwiozę księdza.<br>Uśmiechnął się, grzecznie podziękował, że nie trzeba, bo zamówi sobie przez telefon taksówkę; był wysoki, szpakowaty i w każdym calu arystokratyczny, z siwymi, zamyślonymi oczami. Hrabia B., który wdział sutannę.<br>- Naprawdę, mogłabym księdza odwieźć... - powtórzyła, a wtedy spojrzał na nią z mądrością nabytą przez dziesięciolecia pracy w konfesjonale, bo przecież konfesjonałem może być także daihatsu charade. Pamiętam moment, gdy podałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego