Typ tekstu: Książka
Autor: Dawid Bieńkowski
Tytuł: Nic
Rok: 2005
herbaty, odstawił gwałtownie kubek i aby zamanifestować swoją pogardę dla konwenansu, podniósł się gwałtownie i wyszedł, nie spojrzawszy na Manę ani Gumę.


Oszołomiony znalazł się na ulicy. Przed oczami ciągle widział koronki samonośnych pończoch Many, a pod opuszkami palców czuł delikatną skórę nad nimi.
- Co taki smutek na obliczu? - Z zamyślenia wytrąciło go mocne klepnięcie w plecy. - Co? Nie powinniśmy już tak balować... latka lecą... - Stał przed nim Ciotka z białym kundelkiem na ręku, w towarzystwie Żaby i Kinsky'ego.
- Skąd się tutaj wzięliście? - Hehe wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. - Jaki tam bal... - machnął ręką. - Kłopoty, panowie, same kłopoty... Wolność nie jest łatwa
herbaty, odstawił gwałtownie kubek i aby zamanifestować swoją pogardę dla konwenansu, podniósł się gwałtownie i wyszedł, nie spojrzawszy na Manę ani Gumę. <br><br><br>Oszołomiony znalazł się na ulicy. Przed oczami ciągle widział koronki samonośnych pończoch Many, a pod opuszkami palców czuł delikatną skórę nad nimi. <br>- Co taki smutek na obliczu? - Z zamyślenia wytrąciło go mocne klepnięcie w plecy. - Co? Nie powinniśmy już tak balować... latka lecą... - Stał przed nim Ciotka z białym kundelkiem na ręku, w towarzystwie Żaby i Kinsky'ego.<br>- Skąd się tutaj wzięliście? - Hehe wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. - Jaki tam bal... - machnął ręką. - Kłopoty, panowie, same kłopoty... Wolność nie jest łatwa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego