szczapki na rozpałkę. Madzia stoi obok z ręką na blaszanej rurze. Piecyk, który ich dzieli, jest trochę inny niż w Dojmach, bo tam był skrzyniowy i z fajerkami, a ten to zwykła "żabka". Ale wtedy, w dniu ostatnim, Szczęsny tak samo klęczał przypalając i ona patrzyła się na niego w zamyśleniu.<br>- Nawet nie wiem, jak się urządziłaś, Madziu, gdzie mieszkasz.<br>- Będę żyła z korepetycji. Ze wszystkich zajęć to jedno daje największą swobodę w dysponowaniu czasem. Mam już jedną korepetycję. Klingerowa obiecała więcej.<br>Rozmowa znów się urywa, choć oboje czują, że muszą mówić. Niepodobna nie mówić - milczenie krzyczy o tym wszystkim, co