Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Morze
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1961
jest pewne, jak długo będę pływał, o wonach nie zapomnę. Z egzaminatorem rozstaliśmy się dość oschle.
Nie powiem; żeby samopoczucie moje było wyśmienite. Pierwszy egzamin i - co tu dużo ukrywać - fanfary nie grały. Siadłem bez przekonania przy następnym stoliku. Wiadomości o portach światowych. Nie miałem tu specjalnych obaw. Pytanko: sposób zaopatrywania się w prowiant w portach Ameryki Południowej. Wiedziałem. Podobnie wypadła odpowiedź z biurowości. Napisany przeze mnie wzór protokołu zdawczo-odbiorczego działu hotelowego statku zaliczyć można do pereł naszej biurokracji.
Pokrzepiony na duchu, żegnany przychylnym spojrzeniem "biurokraty", znalazłem się przed obliczem lekarza, który jak rzadko kto zna się na chorobach tropikalnych
jest pewne, jak długo będę pływał, o wonach nie zapomnę. Z egzaminatorem rozstaliśmy się dość oschle. <br>Nie powiem; żeby samopoczucie moje było wyśmienite. Pierwszy egzamin i - co tu dużo ukrywać - fanfary nie grały. Siadłem bez przekonania przy następnym stoliku. Wiadomości o portach światowych. Nie miałem tu specjalnych obaw. Pytanko: sposób zaopatrywania się w prowiant w portach Ameryki Południowej. Wiedziałem. Podobnie wypadła odpowiedź z biurowości. Napisany przeze mnie wzór protokołu zdawczo-odbiorczego działu hotelowego statku zaliczyć można do pereł naszej biurokracji. <br>Pokrzepiony na duchu, żegnany przychylnym spojrzeniem "biurokraty", znalazłem się przed obliczem lekarza, który jak rzadko kto zna się na chorobach tropikalnych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego