Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
je właśnie do miejsca przeznaczenia. Szkapina ciągnie wóz powoli, bez entuzjazmu, jakby i jej dał się we znaki kończący się pracowity tydzień.
- Wio, Baśka! - mamrocze furman, bardziej z obowiązku, niż z chęci ponaglenia konia do szybszej jazdy. Koła miarowo turkoczą, szkapina leniwie ciągnie za sobą ten majdan, a furman znów zapada w drzemkę. Na czystym dotąd niebie zaś pokazują się chmury i zaczyna wiać lekki wiatr - co dalej okaże się nie bez znaczenia w tej historii. Wtem gdzieś spomiędzy zarośli wyszedł jakiś człowiek.
- Podwieziecie mnie kawałek, gospodarzu? - spytał. Woźnica uchylił ostrożnie jedno oko. Obcy ubrany był po miejsku, widać nietutejszy. Pewnie
je właśnie do miejsca przeznaczenia. Szkapina ciągnie wóz powoli, bez entuzjazmu, jakby i jej dał się we znaki kończący się pracowity tydzień.<br>&lt;q&gt;- Wio, Baśka!&lt;/&gt; - mamrocze furman, bardziej z obowiązku, niż z chęci ponaglenia konia do szybszej jazdy. Koła miarowo turkoczą, szkapina leniwie ciągnie za sobą ten majdan, a furman znów zapada w drzemkę. Na czystym dotąd niebie zaś pokazują się chmury i zaczyna wiać lekki wiatr - co dalej okaże się nie bez znaczenia w tej historii. Wtem gdzieś spomiędzy zarośli wyszedł jakiś człowiek.<br>&lt;q&gt;- Podwieziecie mnie kawałek, gospodarzu?&lt;/&gt; - spytał. Woźnica uchylił ostrożnie jedno oko. Obcy ubrany był po miejsku, widać nietutejszy. Pewnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego