Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
spadał i wycinał w ciszy postrzępiony zygzak. Jak piorun w stodołę!
Żył bowiem pośród tych dusz spolegliwych duch niespokojny, gwałtowny, choleryczny. Giaur warmiński, skrywający w sobie ciemną tajemnicę. Tym duchem-ałtsajderem był oczywiście ten, który nie mógł zdzierżyć - Zygmunt Drzeźniak. Lokator z trzeciego piętra, świadomie kontestujący zbiorową jedność. Gdy tylko zapadała cisza, przekazywana z balkonu na balkon, Zygmunt Drzeźniak otwierał okno i wrzeszczał:
- Nie, nie, nie! To nie do zniesienia! Filingu więcej!
Drżącymi rękoma zamykał z trzaskiem okno, a jego policzki oblewał plamisty jad wściekłości. Dało się jeszcze słyszeć słowa rzucone w środku mieszkania:
- Bocian, spadamy stąd, nie ma co!
I
spadał i wycinał w ciszy postrzępiony zygzak. Jak piorun w stodołę!<br>Żył bowiem pośród tych dusz spolegliwych duch niespokojny, gwałtowny, choleryczny. Giaur warmiński, skrywający w sobie ciemną tajemnicę. Tym duchem-ałtsajderem był oczywiście ten, który nie mógł zdzierżyć - Zygmunt Drzeźniak. Lokator z trzeciego piętra, świadomie kontestujący zbiorową jedność. Gdy tylko zapadała cisza, przekazywana z balkonu na balkon, Zygmunt Drzeźniak otwierał okno i wrzeszczał:<br>- Nie, nie, nie! To nie do zniesienia! Filingu więcej!<br>Drżącymi rękoma zamykał z trzaskiem okno, a jego policzki oblewał plamisty jad wściekłości. Dało się jeszcze słyszeć słowa rzucone w środku mieszkania:<br>- Bocian, spadamy stąd, nie ma co!<br>I
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego