rezygnował Reynevan. - Jakże tedy będzie?<br>- Nie wożę Niemców.<br>- Nie jestem Niemcem. Jestem Ślązakiem.<br>- Aha?<br>- Aha.<br>- To powiedz: soczewica, koło, miele, młyn.<br>- Soczewica, koło, miele, młyn. A ty powiedz: stół z powyłamywanymi nogami.<br>- Stół z powy... myła... wały... Wsiadaj.<br>Reynevan nie dał sobie dwa razy powtarzać, ale żeglarz obcesowo schłodził jego zapał.<br>- Zaraz! Gdzie? Po pierwsze, to ja płynę ino do Oławy. Po drugie, to kosztuje pięć skojców. Za konia dodatkowe pięć.<br>- Jeśli nie masz - wtrącił się z lisim uśmiechem drugi Wasserpolak, widząc, jak Reynevan z nietęgą miną gmera w trzosie - to ja tego konia odkupię. Za pięć... No, niech będzie sześć