około stu fraszek i dwuwierszy, ale kilka tylko przeznacza do druku, resztę niszczy. Rzeczywiście, gdy się z nim rozmawiało, każdą wypowiedzianą myśl, własną czy cudzą, potrafił natychmiast zrymować i wzbogacić żartobliwą pointą.<br>Miał teczkę wypełnioną papierami. Stale czegoś w niej szukał, notował w małym karneciku dowcipy, które - jego zdaniem - należało zapamiętać. Była to postać, jakich się już dzisiaj nie spotyka.<br>Najpierw przychodzili na zebrania Koła Młodych, a potem, kiedy przyjęto ich do Związku jako kandydatów, pojawili się w sekretariacie: Konstanty Puzyna, Ludwik Flaszen, Jan Błoński i Andrzej Kijowski. Studiowali polonistykę na UJ pod opieką Kazimierza Wyki, który stale na nasiadówkach zarządu