wyrzuciłem, pachnieć<br>przestało, i poszliśmy dalej. Im bliżej było Bir, tym więcej ludzi szło<br>w tym kierunku. Wszyscy wystrojeni jak na pogrzeb, a miny mieli<br>tajemnicze i jakby z drzewa wycinane. Ludzi było coraz więcej, a koło<br>Białego Krzyża pierwszą procesję spotkaliśmy. Franc kapelusz ściągnął i<br>ukląkł, a ja tak zapatrzyłem się w obraz św. Teresy na chorągwi<br>wymalowany, że stałem przed całą procesją, jakby mnie kto w zadek<br>kopnął. Jeden też z gazdów, przechodząc mimo mnie, powiedział między<br>jedną a drugą modlitwą:<br> - Kapelusz, gnoju.<br> W pierwszej chwili wydawało mi się, że mówi do swego sąsiada, ale<br>widzę, że ten nie