nogi skrępowane, dusił się na wolnym powietrzu, chwytał uciekające szklanki rękami kilkumetrowej długości i nie mógł ich schwycić - ale to wszystko działo się we śnie, tu zaś wszystko było prawdziwe. Przeraziła go myśl, że zabłąkał się w świat niepodlegający jego pięciu zmysłom, że między nim a rewirem stanęła jakaś cienka zapora, której jednak nie mógł zburzyć <page nr=203>.<br> To, o czym marzą tysiące dzieci i starców, ów świat zaczarowany, istniejący gdzieś blisko nas, objawił się w całej swej potworności jemu, kelnerowi Boryczce. I już go zaleciał znajomy zapach Barsaca i lodu, smród najobrzydliwszy w świecie, przyprawiony stęchlizną muzyki, rzępolącej gdzieś za siódmą ścianą