twarz, usta, ale Szczęsny uchyla się od nich, bierze ją raptem na ręce.<br>- Puść - woła Madzia majdając nogami w powietrzu. Ja tego nie cierpię! Nie jestem lalką, żebyś mnie nosił! Ale on już wpółprzytomny zanurzył twarz w jej włosach, <br>to ją łachocze, więc mu się wyrywa:<br>- Szczęśniak! - protestuje. - Bo się zaraz pogniewam! - Dlaczego mi psujesz? - wyrzuca jej cicho. - Tysiąc razy, Magduś, tysiąc razy przecież tak sobie w myślach układałem...<br>Dziewczyna widzi nos fantazyjny, nos jak wyzwanie, jak ciupaga zbójecka, powieki przymknięte i uśmiech cierpki, taki sam co na Stodólnej, gdy, zdawało się, śnił ten Bida Szczęsny, człowiek do druku, o czymś