Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
obcy. Za nią podążyła Rozalia.
- Tylko pani Staniewiczowa była?
- Fabiański wełnę przyniósł.
- Przyniósł? - ucieszyła się pani Alicja. - To doskonale! Gdzie jest?
- Poszedł.
- Ależ nie Fabiański, Rozalio! Pytam, gdzie jest wełna?
- Wełna? A skąd ja mogę wiedzieć - obraziła się tamta. Zabrał.
- Jak to, zabrał?
- Powiedział, że nie może zostawić, bo musi zaraz dostać pieniądze.
Pani Alicja załamała ręce.
- Boże, cóż to za nieużyty człowiek! Przecież zawsze zaraz mu płacę.
- Mówiłam, ze płacimy zaraz. - I co?
- Powiedział, że jak pani nie ma, to nie może zostawić, bo potrzebne mu pieniądze natychmiast.
- Ach, Boże, Boże! - zmartwiła się pani Alicja. - Tak teraz trudno o tę
obcy. Za nią podążyła Rozalia.<br>- Tylko pani Staniewiczowa była?<br>&lt;page nr=30&gt; - Fabiański wełnę przyniósł.<br>- Przyniósł? - ucieszyła się pani Alicja. - To doskonale! Gdzie jest?<br>- Poszedł.<br>- Ależ nie Fabiański, Rozalio! Pytam, gdzie jest wełna?<br>- Wełna? A skąd ja mogę wiedzieć - obraziła się tamta. Zabrał.<br>- Jak to, zabrał?<br>- Powiedział, że nie może zostawić, bo musi zaraz dostać pieniądze.<br>Pani Alicja załamała ręce.<br>- Boże, cóż to za nieużyty człowiek! Przecież zawsze zaraz mu płacę.<br>- Mówiłam, ze płacimy zaraz. - I co?<br>- Powiedział, że jak pani nie ma, to nie może zostawić, bo potrzebne mu pieniądze natychmiast.<br>- Ach, Boże, Boże! - zmartwiła się pani Alicja. - Tak teraz trudno o tę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego