Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
mówił Kaziuczek. - Groza, gdy się pomyśli, że nie zdzierżą.
- Wszy mnie oblazły i jestem bardzo zmęczona - mówiła Zosia.
- Wkrótce wyruszymy do Persji - mówił major Kwilecki.


36
Pod wieczór Jurek przycupnął na płaskim dachu lepianki i cieszył się patrząc, jak świat się odmienia w przekwitającym słońcu. Zaróżowiła się glinka uzbeckich lepianek, zaróżowił się samotny minarecik wśród ptasiego świergotu. Miasteczko, jakby przed chwilą urodzone, rozglądało się z niedowierzaniem. Stanęło całe w pąsach, wtulone w zieleń. Ośmieliły się najrozmaitsze cienie, jęły wysmykiwać się z zakamarków, węszyć, pomykać, aż wkradły się w dolinę gajów, krainę morw, brzoskwiń i uriuku, wnosząc bezszelestny niepokój w godzinę łagodności
mówił Kaziuczek. - Groza, gdy się pomyśli, że nie zdzierżą.<br>- Wszy mnie oblazły i jestem bardzo zmęczona - mówiła Zosia.<br>- Wkrótce wyruszymy do Persji - mówił major Kwilecki.<br><br><br>36<br>Pod wieczór Jurek przycupnął na płaskim dachu lepianki i cieszył się patrząc, jak świat się odmienia w przekwitającym słońcu. Zaróżowiła się glinka uzbeckich lepianek, zaróżowił się samotny minarecik wśród ptasiego świergotu. Miasteczko, jakby przed chwilą urodzone, rozglądało się z niedowierzaniem. Stanęło całe w pąsach, wtulone w zieleń. Ośmieliły się najrozmaitsze cienie, jęły wysmykiwać się z zakamarków, węszyć, pomykać, aż wkradły się w dolinę gajów, krainę morw, brzoskwiń i uriuku, wnosząc bezszelestny niepokój w godzinę łagodności
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego