Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
milion w majątku swym,
oddałbym wszystko ze spokojem,
okrągły milion zapłaciłbym,
gdybym mógł kupić usta twoje.

- Ale ty ładnie śpiewasz, Konstanty!
Konstanty zrobił perskie oko i dalej śpiewał o ton wyżej.
Robota szła sprawnie, szybko się uwinęli. Na koniec spoceni, ale zadowoleni patrzyli po sobie jak chłopcy, którym udał się żart.
- No i co, Janie, teraz tylko palić i na zimę gwizdać - Konstanty cofnął się i z radością popatrzył na Jassmonta.
- No, lżej będzie, oj, będzie.
- Wypić by się zdało po robocie, co?
- Oj, zdałoby się, zdało.
Do obroku wylatującego z sakwy, w której myszaty koń zanurzył mądrą głowę, zleciały się
milion w majątku swym,<br>oddałbym wszystko ze spokojem,<br>okrągły milion zapłaciłbym,<br>gdybym mógł kupić usta twoje.<br><br>- Ale ty ładnie śpiewasz, Konstanty!<br>Konstanty zrobił perskie oko i dalej śpiewał o ton wyżej.<br>Robota szła sprawnie, szybko się uwinęli. Na koniec spoceni, ale zadowoleni patrzyli po sobie jak chłopcy, którym udał się żart.<br>- No i co, Janie, teraz tylko palić i na zimę gwizdać - Konstanty cofnął się i z radością popatrzył na Jassmonta.<br>- No, lżej będzie, oj, będzie.<br>- Wypić by się zdało po robocie, co?<br>- Oj, zdałoby się, zdało.<br>Do obroku wylatującego z sakwy, w której myszaty koń zanurzył mądrą głowę, zleciały się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego