i zamierzasz sterczeć dalej. I sam już nie wiem, co ci poradzić!<br>- Ja myślę, żeby się trzymać raz nakreślonej linii postępowania. Co? Nieprawdaż? Czy może uważa pan, że popełniliśmy jakiś błąd?<br>- Najmniejszego! Moja analiza sytuacji była słuszna. Zwłaszcza wyjściowej, tak jak się ona przedstawiała bezpośrednio po twoim przyjeździe.<br>Zwykle wesoły, żartobliwy, serdeczny ze mną nawet do przesady, Campilli był dzisiaj wyraźnie nieswój. Nerwowy, sztywny. Siedzieliśmy u niego w kancelarii, on o krok od szafki z alkoholami, do której nie sięgał swoim zwyczajem. Myślałem, że po prostu, obdarzony naturą tak uczynną i ugrzecznioną, czuje się głupio, że mi wymawia gościnę, i z