Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
oczach było za dużo determinacji, tępego uporu, który złamać mogą już tylko czyny, nigdy słowa. Glauberyt kiwał się trochę, ale trudno było nazwać to drżeniem.
- Iza - powiedział miękko. - To go będzie bolało. Może bardzo. Może zemdleje, ale równie dobrze... Nie chciałbym tak umierać.
Cofnęła się. I uniosła automat.
- Ja nie żartuję. Nie próbuj... Nie żartuję.
- Ty z tym będziesz żyła.
Powoli, nie oglądając się na Wesołowskiego, wyszedł na korytarz.
- Wielkie dzięki.
Z trudem zrozumiał. Tamten nie podniósł głosu powyżej granicy pomruku. Nie wiadomo, do kogo mówił.
Iza stanęła w progu z butelką w ręku, pociągnęła jak staropolski furman. Prawie się nie
oczach było za dużo determinacji, tępego uporu, który złamać mogą już tylko czyny, nigdy słowa. Glauberyt kiwał się trochę, ale trudno było nazwać to drżeniem.<br>- Iza - powiedział miękko. - To go będzie bolało. Może bardzo. Może zemdleje, ale równie dobrze... Nie chciałbym tak umierać.<br>Cofnęła się. I uniosła automat.<br>- Ja nie żartuję. Nie próbuj... Nie żartuję.<br>- Ty z tym będziesz żyła.<br>Powoli, nie oglądając się na Wesołowskiego, wyszedł na korytarz.<br>- Wielkie dzięki.<br>Z trudem zrozumiał. Tamten nie podniósł głosu powyżej granicy pomruku. Nie wiadomo, do kogo mówił.<br>Iza stanęła w progu z butelką w ręku, pociągnęła jak staropolski furman. Prawie się nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego