Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Perspektywy
Nr: 14
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1980
Kraszewskich zaginie...
Józef zmartwienie matki obraca w żarty:
- Która to zechce teraz lepiglinę? A z gliną wziąłem ślub i rozwodu brał nie będę.
- ((Oho)), panny teraz na wsi szykowne i zgrabne, jak garnki, tyle że do miasta ciągną - wciąż martwi się Kraszewska.
- Miałbym na czwarte piętro, nosić glinę? -Józef nadal żartuje. Nawet gdyby chciał zamieszkać w mieście, też czułby się tam kiepsko. Czasami wypadnie Józefowi zanocować w hotelu, bywał przecież w Warszawie i Płocku, w Krakowie i dalej - jakoś usnąć nie może, tak go męczy ten zgiełk, ten hałas, to ograniczenie przestrzeni, że sen z powiek ucieka.
Krowy i świnie legły
Kraszewskich zaginie...<br>Józef zmartwienie matki obraca w żarty:<br>- Która to zechce teraz lepiglinę? A z gliną wziąłem ślub i rozwodu brał nie będę.<br>- ((Oho)), panny teraz na wsi szykowne i zgrabne, jak garnki, tyle że do miasta ciągną - wciąż martwi się Kraszewska.<br>- Miałbym na czwarte piętro, nosić glinę? -Józef nadal żartuje. Nawet gdyby chciał zamieszkać w mieście, też czułby się tam kiepsko. Czasami wypadnie Józefowi zanocować w hotelu, bywał przecież w Warszawie i Płocku, w Krakowie i dalej - jakoś usnąć nie może, tak go męczy ten zgiełk, ten hałas, to ograniczenie przestrzeni, że sen z powiek ucieka.<br>Krowy i świnie legły
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego