trudu nazwisko w grubej księdze, zatelefonował do sekretariatu. Okazało się, że w gabinecie pierwszego sekretarza trwa narada, ale ma się niedługo skończyć i towarzysz Michał ma poczekać.<br>Okna korytarza wychodziły na podjazd od strony Grunwaldzkiej. Dawny ogród, pełen kolorowych kwiatów był bardzo zaniedbany, a po klombach i rabatkach zostały tylko zarysy kształtów. Jednak nie widać było, żeby ktoś czegoś tu szukał.<br>Pierwszy okazał się dość młodym człowiekiem z Warszawy, który na ofertę współpracy złożoną przez Michała odpowiedział szerokim uśmiechem i wyciągnięciem ręki. Michał, powołując się na swój fatalny stan zdrowia, prosił o pracę spokojną, siedzącą, najlepiej organizacyjną. Dostał posadę kierownika organizacyjnego