Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
naraz Sobanek - a kto ci dał skórę na te kierpce?
- Nie gniewajcie się, gazdo. Potrzebne mi są, bo w drogę się wybieram. Już mnie moi wołają. A za waszą gościnę postaram się wam odwdzięczyć.
Nazajutrz zaczął padać śnieg. A płanetnik posmutniał, jeść nie chciał, tylko coraz ku Orawicy spoglądał.
Potem zaś na Walcocki Wierch zaczął iść. A Sobanek za nim. Kiedy zaś już na samym szczycie byli, to płanetnik zaczął w kółko chodzić coraz to prędzej i prędzej, aż wreszcie mgła gęsta zasnuła góry i zabrała go.
Niedługo jednak było tej mgły. Rozeszła się, słońce znów się pokazało i przez dwa
naraz Sobanek - a kto ci dał skórę na te kierpce?<br>- Nie gniewajcie się, gazdo. Potrzebne mi są, bo w drogę się wybieram. Już mnie moi wołają. A za waszą gościnę postaram się wam odwdzięczyć. <br>Nazajutrz zaczął padać śnieg. A płanetnik posmutniał, jeść nie chciał, tylko coraz ku Orawicy spoglądał. <br>Potem zaś na Walcocki Wierch zaczął iść. A Sobanek za nim. Kiedy zaś już na samym szczycie byli, to płanetnik zaczął w kółko chodzić coraz to prędzej i prędzej, aż wreszcie mgła gęsta zasnuła góry i zabrała go. <br>Niedługo jednak było tej mgły. Rozeszła się, słońce znów się pokazało i przez dwa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego