Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
jak często umierają. Zdałam sobie sprawę z tego, że wynoszę ze szpitala rzecz, której wynosić nie powinnam. Pamiętam moja mamę, zapłakana i rozbita, gdy usłyszała ode mnie kolejne "umarł".
Jesteśmy zakonem o ścisłej regule, każda z nas prędzej czy późnej do tego dochodzi. Wszystko po tej stronie otoczone jest tajemnica, zasłona milczenia. Musimy to nieść same. Nie wolno się dzielić ani smutkiem, ani radością.
Przynajmniej raz na tydzień chcę to rzucić, zapomnieć raz na zawsze, ale nie umiem. Musiał- by przyjść taki dzień, że wszystkie te dzieci umarłyby jednocześnie i nazajutrz nie byłoby do kogo wracać.
Tak przy okazji: Emilka, lat
jak często umierają. Zdałam sobie sprawę z tego, że wynoszę ze szpitala rzecz, której wynosić nie powinnam. Pamiętam moja mamę, zapłakana i rozbita, gdy usłyszała ode mnie kolejne "umarł".<br>Jesteśmy zakonem o ścisłej regule, każda z nas prędzej czy późnej do tego dochodzi. Wszystko po tej stronie otoczone jest tajemnica, zasłona milczenia. Musimy to nieść same. Nie wolno się dzielić ani smutkiem, ani radością. <br>&lt;page nr=114&gt; Przynajmniej raz na tydzień chcę to rzucić, zapomnieć raz na zawsze, ale nie umiem. Musiał- by przyjść taki dzień, że wszystkie te dzieci umarłyby jednocześnie i nazajutrz nie byłoby do kogo wracać.<br>Tak przy okazji: Emilka, lat
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego