z nich, kompozytor postromantyk eklektyczny i pianista, imieniem Aleksander, udzielał lekcji mojej siostrze, doskonaląc jej warsztat pianistyczny. Ten ci to uroczy profesor, zwany w skrócie Olo, przedstawił na karnawałowym balu swojej uczennicy - swojego kuzynka, porucznika Zygmunta Mianowskiego, który zapłonął ku pannie Halinie miłością od pierwszego wejrzenia i dozgonną. Po ceremonii zaślubin państwo młodzi opuścili kościół garnizonowy na Długiej pod skrzyżowanymi nad ich głowami, szablami pułkowych kolegów pana młodego. Wygłaszając toast weselny, ojciec powiedział: "Niech wam się życie perli, jak perli się ten szampan!". A, chociaż nie tak znowu bardzo się im perliło, przeżyli ze sobą w zgodzie i wierności, przeszło pięćdziesiąt