urzędowych papierów.<br> Tak poczciwy Rojek ocalił dla spraw monarchii tę wybitną głowę urzędniczą, <br>wystawiając własną na wichry losu. Tego dnia bowiem, kiedy, po ciężkiej walce <br>z nieśmiałością, zdecydował się po raz drugi odwiedzić starego kolegę i zjawił <br>się w porze, w której, jak sądził, wszyscy już będą po kolacji, a zastał samego <br>Teofila (radca dworu był już w drodze do Namiestnictwa, a pani Zofia nie wróciła <br>jeszcze od fryzjera> i nasycił swe samotne serce rozmową z chłopcem - ksiądz <br>Grozd dojrzał go wychodzącego z bramy. Katecheta od dawna wiedział, że tu mieszka <br>Grodzicki, i w mgnieniu oka olśniła go myśl, że to