Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Karan
Nr: 9-10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
świetlicy i na nas czekały, często nawet 30 minut wcześniej niż to było zaplanowane, żeby wejść, żeby przynajmniej posiedzieć w tym pomieszczeniu. Wtedy zdecydowałem, że zostaję pomimo tego, że dzieci klęły, biły się, wyzywały i pluły, że rzucały masłem na sufit, że noże wbijały w podłogę, cięły ceratę, że nas zastraszały. Bywały sytuacje, że któraś ciocia wychodziła zapłakana. Ja też sobie nie radziłem. Kiedy było szczególnie trudno, robiłem sobie tygodniową przerwę - po to, aby odpocząć. A jednak w tym żywiole, który wydaje się być nie do opanowania, ja odnalazłem siebie, poczułem, że jestem usatysfakcjonowany tym, co robię, tą trudną pracą. A
świetlicy i na nas czekały, często nawet 30 minut wcześniej niż to było zaplanowane, żeby wejść, żeby przynajmniej posiedzieć w tym pomieszczeniu. Wtedy zdecydowałem, że zostaję pomimo tego, że dzieci klęły, biły się, wyzywały i pluły, że rzucały masłem na sufit, że noże wbijały w podłogę, cięły ceratę, że nas zastraszały. <page nr=27> Bywały sytuacje, że któraś ciocia wychodziła zapłakana. Ja też sobie nie radziłem. Kiedy było szczególnie trudno, robiłem sobie tygodniową przerwę - po to, aby odpocząć. A jednak w tym żywiole, który wydaje się być nie do opanowania, ja odnalazłem siebie, poczułem, że jestem usatysfakcjonowany tym, co robię, tą trudną pracą. A
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego