Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
oczywista. Przecież człowiek z natury jest nie tylko słaby, ale co bardziej istotne, niepewny. Słodki bimber i samotna mucha w kącie, jej bzyczenie wbijało się w puszysty półmrok, zalegający kąt za dwudrzwiową szafą.
Z obecnym proboszczem wrzosowskim, zbliżył się przy okazji pierogów. Z kapustą i grzybami. Zapamiętał, że tłuszcz szybko zastygał na wargach, oblepiał podbródek i palce łamliwą skorupką, jak chitynowe owadzie wylinki. Po tych pierogach miał niezdrowy oddech i ciężar w żołądku. Pierogi przynosiła z plebanii Róża, i tak się zaczęła znajomość. Wkrótce pożyczał księdzu własne książki, ze świadomością, że nie będą czytane. Zaczęli chodzić na spacery, rozmawiać. Dużo rozmawiali
oczywista. Przecież człowiek z natury jest nie tylko słaby, ale co bardziej istotne, niepewny. Słodki bimber i samotna mucha w kącie, jej bzyczenie wbijało się w puszysty półmrok, zalegający kąt za dwudrzwiową szafą. <br>Z obecnym proboszczem wrzosowskim, zbliżył się przy okazji pierogów. Z kapustą i grzybami. Zapamiętał, że tłuszcz szybko zastygał na wargach, oblepiał podbródek i palce łamliwą skorupką, jak chitynowe owadzie wylinki. Po tych pierogach miał niezdrowy oddech i ciężar w żołądku. Pierogi przynosiła z plebanii Róża, i tak się zaczęła znajomość. Wkrótce pożyczał księdzu własne książki, ze świadomością, że nie będą czytane. Zaczęli chodzić na spacery, rozmawiać. Dużo rozmawiali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego