jej nie narzucającą się obecnością, po prostu była przy nim, zastępowała, gotowa dzielić z nim godzinę, dzień męczącej podróży, czy nawet los.<br>Rozmowy, które prowadzili, dotyczyły spraw prostych, odpoczynku, jedzenia, miejsc wybranych na biwaki, stanu wozu i zapasów benzyny. Nocą przypadali do siebie na krótko, wymieniając pieszczoty bez słowa, i zasypiali nagle, a księżyc azjatycki, z wieczora pomarańczowy, nocą straszył jak twarz natarta kredą. Białe światło, rozmazane na moskitierze, zawodzenia szakali budziły ich na chwilę, nasłuchiwali i uspokojeni garnęli się ku sobie, łagodnie osuwając się w ruchliwą ciemność.<br>Dwa dni później, w samo południe wjechał czerwono zakurzony austin na przedmieścia Delhi