Bartek zagrodził mu drogę, mówiąc coś o bufetowcu i porcji "bujasa".<br>- Czego chcesz! Jaki bufetowiec? Gazety podaj, gazety... tam i wszędzie.<br>W garderobie kłębiło się już od smokingów i wieczorowych toalet damskich. Kierownik Stec, niby sygnał nadciągającej burzy, pędził przez dużą salę - kolorowy tłum śmiał się, huczał i jak nawałnica zasypywał rewiry, wtłaczał się między stoły, zapełniał ścieżki i przesmyki między krzesłami. I nie było takiej mocy, która by to wszystko wypchnęła z powrotem na ulicę.<br>Boryczko tonął. Spóźnił się ze wszystkim, rewiru nie uporządkował, nie przygotował talerzyków ani ciastek - zbudził się nagle, zaskoczony nawałnicą. Odruchowo biegł tam, gdzie najgłośniej pukano