Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
na nią niczym głodny jastrząb
i posiadłby ją w oka mgnienie,
gdyby nie cnoty pas indiański,
który jej chronił przyrodzenie.
Rwał go rękami, ale ręce
takiego pasa nie rozedrą,
więc krztusząc się z bezsilnej złości,
czerwony z żądzy, syczał Pedro:
Ty kurwo! Ty indiańska suko!
Zdejmuj ten pas, bo cię zatłukę!
Więc, przerażona, szybko zdjęła
i Pedro zabrał się do dzieła.

Jak później się przekonał Stoss,
trudno przewidzieć własny los.
Rzeczy pobiegły innym torem,
wszystko skończyło się bez wdzięku -
nie było jaguarów jęku,
Pedro okazał się potworem,
zamiast sakralnej kopulacji
dokonał się brutalny gwałt,
po czym nie dawszy żadnej racji,
Chuacopulkę
na nią niczym głodny jastrząb<br>i posiadłby ją w oka mgnienie,<br>gdyby nie cnoty pas indiański,<br>który jej chronił przyrodzenie.<br>Rwał go rękami, ale ręce<br>takiego pasa nie rozedrą,<br>więc krztusząc się z bezsilnej złości,<br>czerwony z żądzy, syczał Pedro:<br>Ty kurwo! Ty indiańska suko!<br>Zdejmuj ten pas, bo cię zatłukę!<br>Więc, przerażona, szybko zdjęła<br>i Pedro zabrał się do dzieła.<br><br>Jak później się przekonał Stoss,<br>trudno przewidzieć własny los.<br>Rzeczy pobiegły innym torem,<br>wszystko skończyło się bez wdzięku -<br>nie było jaguarów jęku,<br>Pedro okazał się potworem,<br>zamiast sakralnej kopulacji<br>dokonał się brutalny gwałt,<br>po czym nie dawszy żadnej racji,<br>Chuacopulkę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego