lost in translation" (poezja jest tym, co przepada w tłumaczeniu) - łatwo powiedzieć, gdy się jest Robertem Frostem! Stabilnie usadowiony we własnej ojczyźnie i tak amerykański, jak to tylko możliwe, Frost przy całym swoim samotniczym nowatorstwie pisał dla publiczności, z którą dzielił doświadczenie i język. To, jak wiele z jego poezji zatraci się w przekładzie, wziętym do rąk przez czytelnika w jakimś dalekim Chile czy w Chinach, mogło być dla niego kwestią drugorzędną. Pisarza mieszkającego poza ojczyzną problem tego, co "przepada w tłumaczeniu", siłą rzeczy obchodzi znacznie bardziej. W jego wypadku "obca publiczność" to sąsiedzi - ludzie, wśród których żyje. Jeśli tak bliski