zapamiętał, jak łatwo nawiązywało się wtedy kontakty ze słynnymi w stolicy mafiosami. - Oni wiedzieli, kim my jesteśmy, my wiedzieliśmy, kim są oni i nikomu to nie przeszkadzało. Obowiązywała niepisana reguła, że skoro jesteśmy na chałturze, przestajemy być policjantami, ale oni bandytami być nie przestawali - opowiada. - Paru kolegów dało się wtedy zauroczyć, panowie gangsterzy mieli gest i byli przyjacielscy. Więc kiedy chłopaki odeszli z policji, poszli do nich na służbę.<br>Pośrednikiem między policjantami a właścicielami dyskotek był w latach 90. Mieczysław Zapiór, ps. Pancernik, były antyterrorysta od Misztala. Zatrudniał funkcjonariuszy przez swoją agencję ochrony Wydział. Podobno posiadał zażyłe kontakty z gangsterami pruszkowskimi