Jest! Jedwabiński Eugeniusz. Trzecie piętro.<br>Kiedy czekał, aż zjedzie winda, z wahadłowych drzwi parteru wyszedł wysoki cwaniak z grubą, bezczelną gębą.<br>- Jarek?! - wrzasnął za nim głos kobiety, pewnie matki. Ale on tylko machnął ręką, splunął i przeszedł, potrącając stojącego spokojnie koło windy pana Jankowiaka. Tak jakby był on tylko przedmiotem zawadzającym w przejściu.<br>Z uczuciem goryczy w ustach, ze ściśniętym sercem, pan Jankowiak dotarł na trzecie piętro windą obdrapaną i poobtłukiwaną <page nr=57>, aż przykro. Unikał patrzenia w lustro, przyśrubowane do ścianki na wysokości oczu. Stary człowiek, brzydki. Po co to oglądać.<br>Na trzecim piętrze było pusto i szaro - już wolał, prawdę mówiąc