Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Powódź
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1975
wyganiał diabły ze strychu.
Było ich ze trzy lub cztery, nieduże, ale bystre.
Najpierw siedziały w szafie, zaczaiły się i czekały cicho, kiedy Zygmunt przyjdzie z gospody spokojny i ubajukany.
Ano zdją ł buty, onuce powiesił na poręczy krzesła przy kuchni, zrzucił sweter i sięgnął po zsiadłe mleko, żeby się zawczasu podreperować.
Tego nie wytrzymały i Zygmunt musiał cisnąć garnkiem w szafę, żeby je stamtąd ruszyć na szerszą wodę. Wyskoczyły.
Zygmunt za siekierę i dalej za nimi na strych.
Walczył dosyć długo, aż wreszcie je wyparował za okno i zmęczony usnął na kupie jadra, co go kupił na nowy trał.
Ja
wyganiał diabły ze strychu.<br>Było ich ze trzy lub cztery, nieduże, ale bystre.<br>Najpierw siedziały w szafie, zaczaiły się i czekały cicho, kiedy Zygmunt przyjdzie z gospody spokojny i ubajukany.<br>Ano zdją ł buty, onuce powiesił na poręczy krzesła przy kuchni, zrzucił sweter i sięgnął po zsiadłe mleko, żeby się zawczasu podreperować.<br>Tego nie wytrzymały i Zygmunt musiał cisnąć garnkiem w szafę, żeby je stamtąd ruszyć na szerszą wodę. Wyskoczyły.<br>Zygmunt za siekierę i dalej za nimi na strych.<br>Walczył dosyć długo, aż wreszcie je wyparował za okno i zmęczony usnął na kupie jadra, co go kupił na nowy trał.<br>Ja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego