adres w notesie.<br>- Jedna czarna, druga blond. W woalkach. Fajne kobity.<br><br>Wrocław, poniedziałek 28 listopada, <br>godzina szósta po południu <br>Mocka obudziły radosne, dziecinne okrzyki. Zapalił lampę stojącą przy łóżku. Przetarł oczy, przygładził włosy i rozejrzał się po sypialni, jakby szukając dzieci, które zburzyły jego niespokojny sen po mącznym, tłustym i zawiesistym obiedzie. Spojrzał w ciemne okno: sypał pierwszy śnieg, który zachęcał dzieci do zabawy na dziedzińcu żydowskiej szkoły ludowej. Słysząc głos Sophie, zdjął pikowaną bonżurkę, szare spodnie z grubej wełny i na powrót włożył garnitur i krawat oraz skórzane pantofle błyszczące od pasty. Przyjrzał się w lustrze swej twarzy z dwupiętrowymi