geologicznie - przewalającą się rzeką wszelkich możliwości. Okręty spływają do pomostu w Sopocie z mgieł północy, zatrzymują się, abym mógł na nie popatrzeć, i płyną dalej, aż do horyzontu, pomazanego czarnym, czerwonym i granatowym atramentem. Tam morze się kończy, ale płyną dalej. Widać jeszcze światła, płyną w powietrzu, żeglują w przestrzeni zawieszonej w niebie. Ach, popłynąć kiedyś wraz z nimi i dowiedzieć się, gdzie ta przestrzeń jest zawieszona. Już wiem teraz. Moje okręty pływają w tej oto czarnoksięskiej kuli.<br>Budzi mnie z zamroczenia nagły ruch, płyniemy wzdłuż ogrodów. Wszystko wokoło pokrywa mrok. Usiłuję uchwycić rzeczywistość, ale co właściwie jest rzeczywistością? Chyba ten