i wywołany przezeń irracjonalny, lecz pozytywny akt szukania intymnej komunii z kimś, kto mógłby człowieka poratować, co przejawia się gwałtownymi wzlotami uczuć wiary i zaufania do lekarza, do znachora czy do modlitwy bliskiego człowieka, jakie obserwujemy niekiedy u chorych. Wreszcie można by wymienić nienawiść i miłość: nienawiść do tych, którzy zawinili, i miłość ku tym, którzy pomogli lub przynajmniej podzielają racje umierającego, który nie chce umierać. U podstaw wszystkich tych i innych zjawisk łatwo daje się wykryć zjawisko podstawowe - wspomniana, najbardziej pierwotna, miłosna aprobata samego siebie jako wartości jedynej w swoim rodzaju. O tym wszystkim powiemy jednak przy innej okazji.<br>Spróbujmy